Moje drzewo genealogiczne

Rozpoznane przeze mnie drzewo genealogiczne mej rodziny sięga jedynie moich dziadków. Dziadek, Jakub Binek, ożeniony z Józefą z domu Podemska, był rolnikiem, miał duże gospodarstwo rolne we wsi Kuźnica Bobrowska w powiecie ostrzeszowskim województwa poznańskiego. Miał też przez wiele lat warsztat kuźniczy, świadcząc usługi kowalskie dla okolicznej ludności.
W rodzinie było 6 dzieci, dwie córki i czterech synów. Ich imiona według starszeństwa: Józef, Stanisław, Maria, Ludwik, Wiktor i Pelagia. Najstarszy syn Józef przed I wojną światową wyemigrował do Westfalii, tam założył rodzinę i już pozostał na zawsze. Wiktor, to jest przyszły mój ojciec, zamieszkał na Górnym Śląsku, gdzie pracował w Straży Granicznej do 1939 r. Czworo pozostałych rodzeństwa zostało rolnikami i gospodarowało na roli w Kuźnicy Bobrowskiej lub w sąsiednich Bobrownikach..

Zdjęcie z 1932 r. >>
Na zdjęciu czterej bracia: Józef, Stanisław, Ludwik i Wiktor.
Stoją dwaj szwagrowie, po lewej Ignacy Śmiatacz, po prawej
Walenty Dyba. W środku Andrzej Powolny, mąż Marysi Dyby.


Zdjęcie z 1932 r.
Seniorzy rodu Jakub i Józefa Binek wraz z córką Pelagią oraz synem Wiktorem i ich rodzinami.
Od lewej stoją Wiktor z żoną Marią z dziećmi Tadeuszem i Heleną. Po prawej Pelagia z mężem
Walentym Dybą i dziećmi: Józefem, Czesławem, Marią, Tereską i Henrykiem (na kolanach).

Diamentowe gody 10.11.1934
Zdjęcie z 1934 r.
Zjazd rodzinny z okazji diamentowych godów seniorów rodu Jakuba Binek i Józefy zd. Podemska.

Grób dziadków
Grobowiec Jakuba i Józefy Binków w Doruchowie.

Na dalszych stronach pokazane są rodzinne drzewka genealogiczne, zasadzone przez Stanisława, Marię, Ludwika, Wiktora i Pelagię Binków. Brak tylko drzewka Józefa z niemieckiej Westfalii.


Rodzinne drzewka genealogiczne

Seniorzy rodu
Jakub Binek ur.12.07.1850 r.w Gostyninie pow. Ostrów, zm. 05.01.1938 r. w Kuźnicy Bobrowskiej, ślub 10.11.1874 r. Ojciec Johannes Binek ur. ok. 1812 r. w Szczegół pow. Ostrów, matka Maria zd. Domagała, rodzeństwo - 2 siostry i brat: Maria Wojtasik zam. Oświęcim, Rozalia Pietrusiak zam. Bobrowniki i Jan zam. Wyszanów.
żona Józefa zd. Godębska ur.28.02.1855 r., zm. 4.12.1945 r. w Kuźnicy Bobrowskiej. Ojciec Filip Godębski (Pilarek) ur. 1823 r. w Grabów n/Prosną, zm. ok. 1903 r., ślub 25.02.1849 r. w Doruchowie, matka Antonina zd. Brząkała (I voto Szajdak) ur. 1823 r., rodzeństwo - 3 siostry i brat.

Po ślubie Jakub z żoną zamieszkali w Kuźnicy Bobrowskiej. Posiadali małe gospodarstwo rolne, Jakub ponadto był kowalem i prowadził warsztat kuźniczy. Od ojca każde dziecko otrzymało 1 izbę w domu rodzinnym. Józefa była energiczna, zaradna, mądra życiowo i bardzo oszczędna. Spłacili więc po kolei rodzeństwo i przejęli dom na własność. Dokupili także nieco gruntów ornych. Ale dorobili się dużego ponad 100 morg gospodarstwa dopiero po wydaniu córki Pelagii za mąż za Walentego Dybę, którzy potem gospodarkę przejęli.

Dzieci - Zestawienie członków rodzin (+ małżonkowie) według stanu do dnia 01.09.2004 r.
Józef (1879-....) - 9 (+9) dzieci. Brak szczegółowszych danych.
Stanisław (1881-1957) - 4 (+4) dzieci, 7 (+6) wnuków, 15 (+7) prawnuków, 12 praprawnuków.
Maria (1885-1953) - 9 (+7) dzieci, 19 (+17) wnuków, 40 (+12) prawnuków, 20 praprawnuków.
Ludwik (1892-1973) - 7 (+7) dzieci, 23 (+11) wnuków, 41 (+13) prawnuków, 27 praprawnuków - razem z Janickimi.
Wiktor (1896-1970) - 2 (+2) dzieci, 4 (+3) wnuków, 3 (+1) prawnuków.
Pelagia (1899-1987) - 5 (+5) dzieci, 16 (+15) wnuków, 41 (+11) prawnuków, 15 praprawnuków.

Zobacz drzewka rodzinne:
Józef  *   Stanisław  *   Maria  *   Ludwik  *   Wiktor  *   Pelagia
Zawierają one spisy członków poszczególnych rodzin, zdjęcia i teksty wspomnieniowe.
Łącznie w wykazach drzew rodzinnych wraz z protoplastami, zapisanymi z imienia i nazwiska (wytłuszczoną czcionką) ujętych jest 471 osób.



Zjazd rodziny Binków 10.07.2004 r.

Wspólne zdjęcie 207 uczestników Zjazdu
Kliknij na zdjęciu, aby je powiększyć
Zdjęcie powiększone jest aktywne. Przy naprowadzaniu kursora na głowy poszczególnych osób, wyświetlane jest imię i nazwisko, ewent. nazwisko panieńskie, linia rodzinna (Stanisław, Maria, Ludwik, Wiktor lub Pelagia) oraz kolejny numer pozycji osoby na zdjęciu. Po kliknięciu pokaże się odpowiednia gałąź drzewa genealogicznego. Na nim można odszukac osobę i zapisane dane: stopień pokrewieństwa, data urodzin oraz ewentualnie data ślubu i nazwisko panieńskie.
Kliknij aby powiększyć
Fot. Roman Frankowski


Ach, co to był za Zjazd !!!!!
Od wielu już lat tliły się pomysły w głowach kilku osób z „wielkiego rodu” Binków, by zorganizować zjazd rodzinny wszystkich krewniaków, wywodzących się od protoplastów rodu: Jakuba i Józefy Binek, zamieszkałych ongiś w Kuźnicy Bobrowskiej, wsi w powiecie Ostrzeszowskim w województwie Poznańskim. Pomysły rozgorzały płomieniem, gdy trudu organizacji zjazdu podjął się Ignacy Śmiatacz z żoną Anielą i synem Tomaszem, gospodarujący w gnieździe rodzinnym Śmiataczów, Ignacego i Marii zd. Binek, w sąsiednich Bobrownikach.
W krótkim czasie ustalono, że Zjazd odbędzie się na terenie szkoły podstawowej w Bobrownikach, gdzie mieszka, podobnie jak w Kuźnicy Bobrowskiej, znaczna część rodu. Termin ustalono na 10 lipca, bo to sobota, okres wakacji szkolnych, a przed żniwami. Bezpośrednią organizację zlecono profesjonalnej firmie, specjalizującej się w obsłudze dużych imprez w powiecie.
Zjazd poprzedziła Msza św. dla uczestników, odprawiona w drewnianym kościele pod wezwaniem św. Barbary w Bobrownikach. Nie wszyscy zmieścili się w jego wnętrzu, zdobnym wielkimi ściennymi malowidłami olejnymi.

Msza na cześć seniorów rodu Na początku był szampan


Oficjalna inauguracja Zjazdu Pod rodzinnym namiotem

Po mszy uczestnicy przejechali ponad czterdziestoma samochodami, które zaparkowali na wydzielonej i oznakowanej łące Ignacego - tuż obok szkoły. Uroczystość rozpoczęła się lampką szampana dla wszystkich. Zaś punktualnie o godzinie 14-tej oficjalnego otwarcia Zjazdu dokonali Ignacy Śmiatacz i Krystyna Eichler z Obornik Wielkopolskich, która swe przemówienie rozpoczęła wierszowanym tekstem: „Życie jest krótkie, lata szybko płyną, jak bardzo przyjemnie spotkać się z rodziną ....”.
Wspomniała o rodzicach protoplastów rodu Jakuba Binka i Józefy zd. Podemska oraz ich dzieciach, którymi były: Józef, Stanisław, Maria, Ludwik, Wiktor i Pelagia. Ich rodziny rozrosły się z biegiem lat na kształt konarów wielkiego drzewa. A cechą wszystkich krewniaków była pracowitość, uczciwość, braterstwo, serdeczność w kontaktach z innymi ludźmi, inteligencja, szacunek dla nauki. Jeszcze główny organizator imprezy Ignacy Śmiatacz poinformował uczestników o szczegółach organizacyjnych, poczym wszyscy zasiedli do stołów pod wielkim granatowym namiotem, zawieszonym nad boiskiem szkolnym.

Przemówienia inauguracyjnego wysłuchaliśmy na stojąco


Drzewo rodzinne Ignacego Śmiatacza i Marii zd. Binek


Drzewko Wiktora Binka i Marii zd. Pielichata
Obok pola namiotowego dla uczestników Zjazdu, organizatorzy postawili również spory namiot, mieszczący kuchnię i bufety. Od razu też zaserwowano nam obiad, który podawali profesjonalni kelnerzy. Po głównym daniu, składającym się z pieczonego kurczaka lub kotleta z odpowiednimi dodatkami, na stołach pojawiła się kawa i herbata oraz tace wspaniałych ciast, przygotowanych przez miejscowe kuzynki, ciocie i szwagierki. Te tace były ciągle uzupełniane, ciasteczka smakowite i nie mogły się im oprzeć, nawet najbardziej dbające o swą linię panie, jak również panowie, noszący przed sobą swój "dobrobyt". Niektórzy zamawiali dodatkowe dania, lody, a głównie różnorakie napoje w bufecie. Tuż po obiedzie wszyscy zebraliśmy się w zwartej grupie na przemyślnie poustawianych ławach i stołach i fotograf wykonał zbiorowe zdjęcie, a raczej całą ich serię. Pogoda bardzo nam sprzyjała, przez całe popołudnie było słonecznie, ale nie upalnie, temperatura ok. 26 st. C. Przez cały czas spotkania przygrywała nam orkiestra i produkował się na estradzie miejscowy zespół wokalny.
Poszczególne klany rodzinne obsiadły odrębne stoły, przy których kuzyn z Kępna wiódł dyskurs z kuzynem z Gdyni, a ciocia z Ostrzeszowa pokazywała albumy rodzinne swym siostrzeńcom z Grabowa. Faktycznie to większość uczestników w ogóle się nie znała, a niektórzy widzieli się poprzednio kilkadziesiąt lat temu. Jak np. wujek z Krakowa, który nie licząc swego drzewka rodzinnego, znał jedynie nielicznych już kuzynów i ich włości w Bobrownikach i Kuźnicy Bobrowskiej ze swych przedwojennych wakacji szkolnych. Zapoznaniom się, wspomnieniom rodzinnym, opowieściom o losach innych krewniaków nie było więc końca. Zdarzały się różne miłe niespodzianki. Oto spotkali się dwaj Macieje B., jeden z Rogoźna, drugi z Krakowa. Były też trzy Katarzyny B., dwóch Andrzejów B. i dwóch Jacków M.
Ostatecznie i pogoda sprawiła nam niespodziankę. Około godziny 18,00, ni stąd ni zowąd, powiał silny wiatr, napędził czarne chmury i lunął deszcz. Trwało to kilkanaście minut, drobny deszcz padał jeszcze z pół godziny, ale ochłodziło się znacznie. Antidotum na to nagłe oziębienie był pyszny, gorący żurek i kiełbaski z grilla, które cieszyły się wielkiim powodzeniem, choć może nie takim, jak niektóre rozgrzewające napoje.
Jeszcze bardziej na miejscu były tańce. Po godzinie 21-szej znów zrobiło się bardzo ciepło. Odsunięto wtedy część ław i stołów i zabawa taneczna na dobre rozkręciła się z nastaniem zmroku. Przy nieco mniejszej frekwencji uczestników Zjazdu, zwłaszcza tych najmłodszych i tych najstarszych, trwała do okolo 2-giej w nocy. Przy orkiestrze, ze śpiewami, z korowodami, podskokami i przytupem.

Ach, co to był za Zjazd !!!



Genealogia i Heraldyka - Ranking stron o tematyce genealogicznej i heraldycznej. Zagłosuj!

Powrót na główną stronę