LAMENT PANA RADCY
NAD „BASZTĄ KOŚCIUSZKI”



Pan radca myśli,
Rachuje, kryśli
I mruczy: A to fatalność!
Miejże tu, człeku,
W dwudziestym wieku
W naszym Krakowie „realność”.

Tu nikt nie zgadnie
Co na łeb spadnie,
Od czego krzykną mu: wara!
Tu każdy kątek
Pełen „pamiątek”,
Ot, nawet plac piwowara!

To istna heca
Z tym gruntem Gőtza!
Człek płaci grosik gotowy,
Za swe pieniądze
Może, jak sądzę,
Hotelik miastu wznieść nowy.

Gdzie tam! Nie dadzą!
„Moralną władzą”
Otoczą każdy dziś placyk!
Lada Noskowski
Lub Warchałowski
Rządzi się w mieście jak kacyk!

Z tych panów łaski
Te całe wrzaski,
Te jakieś baszty, zabytki -
I przez te bunty
Najlepsze grunty
Chcą zmienić na nieużytki!

Dzieją się cuda!
Ot! Stała buda,
Pies nie zatroszczył się o to.
Aż w jednej chwili
Coś w niej odkryli:
To świętość! relikwia! złoto!

- „Tu, pod tą gruszką
Drzemał Kościuszko!!”
Dopieroż robi się skweres!
- „A pod tą drugą
K o ł ł ą t a j  H u g o
Załatwiał mały interes!”

Chcę kłaść fundament,
Ci dalej w lament:
„Na Boga! Nie tykaj gruszki!”
I płać ty, człeku,
Po całym wieku
Koszta rebelii Kościuszki!

A to mi racja!
Dziś demokracja,
Nikt w takie głupstwa nie wgląda;
Czy tam Kopernik,
Czy inny piernik -
Kto tego w sklepiku żąda!?

Na rany boskie!
Te Poniatoskie
Już kością w gardle mi stają -
Ja jestem kupiec,
Nie żaden głupiec:
Co mam wspólnego z tą zgrają?!

Więc tak się święci
Za moje chęci?
Milsze wam stare rudery?
Człek zdrowie straci,
Wolej dopłaci,
Idźcie do ciężkiej - Kopery!

Pisane w r. 1909