Przejęcie inwestycji osiedlowych w całym Krakowie.

W grudniu 1956 r., w ramach reformy administracyjnej, przeprowadzonej w Polsce, Kraków otrzymał status miasta wojewódzkiego, jak dotąd Warszawa i Łódź. W związku z tym dotychczasowy krakowski Zarząd Budowy Osiedli Robotniczych „ZOR” ograniczył swe usługi inwestorskie do województwa krakowskiego, zaś wszelkie inwestycje w samym Krakowie przejęła nasza DBMNH. W szczególności przejęliśmy do kontynuacji dwa duże osiedla „18 Stycznia” i „Grzegórzecka”, mniejsze os. Rydla oraz szereg rozproszonych różnych obiektów, głównie budynków mieszkalnych w rejonie ul. Kotlarskiej, a także kilka szkół podstawowych, przychodni zdrowia, internatów i innych obiektów użyteczności publicznej.
Równocześnie zmniejszył się znacznie planowany zakres rzeczowy inwestycji w dzielnicy Nowa Huta, a zwiększył w „starym” Krakowie. Pilnie więc zajęliśmy się przygotowaniem programów i planów urbanistycznych, a także nabyciem terenów dla budowy kilku nowych osiedli krakowskich, mających liczyć po 4-7 tys. mieszkańców. Były to osiedla: Nowa Grzegórzecka, Podgórze (obok przyszłego Ronda Matecznego), Prądnicka, Wieczysta i Olsza II. We wszystkich zaleciliśmy wprowadzenie w budynkach mieszkalnych do V kondygnacji technologii I stopnia uprzemysłowienia, z wykorzystaniem sekcji konkursowych, opracowanych dla os. „D” w Nowej Hucie.
Również dla części budynków na realizowanym os. 18 Stycznia dokonaliśmy w opracowanej już dokumentacji technicznej zmiany tradycyjnej realizacji na uprzemysłowioną. Obiekty te przejęte zostały do wykonawstwa przez nowohuckie przedsiębiorstwo PBM „Zetbeem”, które weszło na os. 18 Stycznia ze swymi dźwigami montażowymi. Odmieniły one wkrótce krajobraz budowlany całego Krakowa, gdyż w następnych latach także Krakowskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego (KPBM) wyposażone zostało w te żurawie.
Po formalnym przejęciu 1 stycznia 1957 r. inwestycji osiedlowych w „starym” Krakowie nasza DBMNH zmieniła swą nazwę na Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych Kraków-Miasto (DBOR KM). Od tego też czasu wszystkie działy Dyrekcji były znacznie bardziej obciążone problemami inwestycji krakowskich niż nowohuckich i taka sytuacja miała miejsce do 1961 roku. Dlatego też, po ok. roku, DBOR KM przeniosła się do nowej siedziby przy ul. Mogilskiej 17, obok Ronda Mogilskiego.
Osiedla 18 Stycznia i Grzegórzecka, jako największe spośród aktualnie rozbudowywanych, stanowiły główne zagłębie budowlane w Krakowie na kolka lat, do 1962 roku. Równocześnie, dla wypełnienia wciąż wzrastających planów inwestycyjnych, uruchamialiśmy realizację kolejnych nowych osiedli. Już w 1958 r. rozpoczęły się roboty budowlane na osiedlach: Nowa Grzegórzecka, Podgórze i Prądnicka. Na osiedlach tych projektowane były, prócz zespołów nowych 5-kondygnacjowych budynków mieszkalnych, także plomby mieszkaniowe i od nich właśnie rozpoczynano budowy osiedli.
W następnym roku rozpoczęły się prace budowlane na kolejnych osiedlach Wieczysta i Olsza II. Należy zaznaczyć, że osiedla Prądnicka i Olsza II stanowiły zaczątek szerokiej kampanii budowlanej w północnej części Krakowa. Po nich, już w latach 60-tych, rozpoczęto tam budowę nowych dużych osiedli: Akacjowa, Azory, Krowodrza, Prądnik Czerwony i Prądnik Biały Wschód, liczących łącznie prawie 100 tys. mieszkańców.

Powstanie spółdzielni mieszkaniowych

W 1959 r. Rada Narodowa m. Krakowa ustaliła nowe nazwy osiedli nowohuckich, dotychczas określanych jedynie roboczymi skrótami literowymi:



Nowe nazwy nie były przypadkowe, lecz przyjęte zostały na podstawie różnych skojarzeń. Na przykład: os.Wandy, bo było to pierwsze osiedle nowohuckie i najbliżej sytuowane od historycznego Kopca Wandy. Osiedla Krakowiaków i Górali dlatego, że sąsiedni Teatr Ludowy inaugurował swą działalność wystawieniem sztuki „Krakowiacy i Górale” W. Bogusławskiego. Natomiast os. Spółdzielcze stąd, że było pierwszym osiedlem spółdzielczym w Nowej Hucie.
Do 1958 r. prawie cale nowe budownictwo mieszkaniowe w miastach było realizowane i finansowane przez państwo. Gotowe mieszkania przydzielane były następnie pracującym obywatelom bezpłatnie, przy zastosowaniu limitu 11 m2 na osobę w rodzinie, prawa do dodatkowej izby dla profesorów i twórców sztuki i tym podobnych regulacji administracyjnych. Ale plany inwestycyjne wciąż wzrastały i budżet państwa coraz gorzej radził sobie z koniecznymi wielkimi nakładami finansowymi na nowe budownictwo mieszkaniowe.
To też w 1958 r. rekonstruowano w Polsce Ludowej lokatorskie spółdzielnie mieszkaniowe na wzór istniejących w II Rzeczypospolitej. Kandydaci na nowe mieszkanie mogli odtąd ciułać na specjalnych mieszkaniowych książeczkach oszczędnościowych. Gdy uzbierali kwotę w wysokości 15% kosztu nowego mieszkania, otrzymywali na resztę kredyt bankowy. Podlegał on spłacie przez 40 lat przy stałym oprocentowaniu 1%, przy czym w przypadku regularnych spłat przez 25 latach, pozostałe zadłużenie ulegało umorzeniu. Były to więc warunki bardzo dogodne dla kredytobiorców.
Równocześnie ograniczono kategorię pracowników, którzy mogli liczyć na przydział darmowych mieszkań. Nic więc dziwnego, że szybko zawiązało się w Krakowie kilka-kilkanaście spółdzielni mieszkaniowych, których organizatorzy zaczęli się rozglądać za możliwościami realizacyjnymi. Urządziliśmy więc dla nich konferencję informacyjną. Do mnie te sprawy należały, Przedstawiłem projekty urbanistyczne szeregu nowych osiedli mieszkaniowych w Krakowie i plany inwestycyjne DBOR KM, jako dotąd jedynego inwestora-monopolisty w mieście. Następnie zaproponowałem przekazanie poszczególnym spółdzielniom po kilka budynków, a nawet całych osiedli, na zasadach powiernictwa inwestycyjnego. To znaczy za zdeponowane na koncie Dyrekcji pieniądze, to jest wpłaty i kredyty członków spółdzielni, mieliśmy realizować i przekazywać im budynki mieszkalne, gotowe do zamieszkania.
Propozycja została przyjęta. W krótkim czasie sformowało się kilka, zrejonizowanych według dzielnic, dużych lokatorskich spółdzielni mieszkaniowych, którym wyznaczyliśmy osiedla Nowa Gzegórzecka i Podgórze, będące już w toku realizacji, oraz przyszłościowe osiedla Akacjowa i Azory w Krakowie. Natomiast utworzona w Nowej Hucie SM „Hutnik” otrzymała budowane już os. D-1 (Spółdzielcze) i przygotowywane inwestycyjnie os. Wzgórza Krzesławickie. W latach 60-tych na rzecz tej spółdzielni zrealizowaliśmy szereg dalszych osiedli w Bieńczycach i Mistrzejowicach. Należała ona w latach późniejszych, licząc kilkadziesiąt tysięcy członków, do największych spółdzielni mieszkaniowych w skali kraju, a w 1991 r. przy okazji nowego podziału administracyjnego Nowej Huty podzieliła się na 6 mniejszych spółdzielni.
W związku z wprowadzeniem budownictwa spółdzielczego, ministerstwo wcześniej uprzedziło nas o mającym nastąpić znacznym zmniejszeniu planów rzeczowych i nakładów finansowych w państwowym budownictwie mieszkaniowym. Przejęcie więc powiernictwa nad budownictwem spółdzielczym uchroniło nas od zrywania umów z biurami projektowymi i przedsiębiorstwami wykonawczymi, a nawet wstrzymywania niektórych realizowanych już inwestycji. W 1959 r. przekazaliśmy spółdzielniom już 2650 izb mieszkalnych, przy realizacji w planie własnym 4300 izb. Zaś od 1960 r. proporcje te w ogóle się odmieniły i spółdzielczych mieszkań było coraz więcej. Zasady budownictwa powierniczego były również korzystne dla spółdzielni mieszkaniowych, gdyż nie musiały one tworzyć własnych służb inwestycyjnych, zajęły się jedynie zorganizowaniem własnego zaplecza administracyjnego oraz konserwacyjno-remontowego. Stało się zasadą, że budowały na swych osiedlach budynek z biurami, dużą świetlicą na zebrania swych członków, warsztatami i magazynami.

Konkurs na Bieńczyce Nowe i awaryjne osiedle Wzgórza Krzesławickie.

W 1958 r. nowohucki Kombinat metalurgiczny przekroczył już pierwotnie zakładaną docelową wysokość produkcji 1,5 mln ton stali rocznie i Prezydium Rządu podjęło decyzję o dalszej jego rozbudowie do mocy produkcyjnej 3,3 mln t stali rocznie. Równocześnie zadecydowano także o rozbudowie Nowej Huty do 150 tys. mieszkańców.
Dalsza rozbudowa dzielnicy możliwa była tylko w kierunku zachodnim, obok istniejącej tam wsi Bieńczyce. Stąd dla planowanego zespołu nowych osiedli mieszkaniowych przyjęto nazwę „Bieńczyce Nowe”, potem uproszczonej do „Bieńczyce”. Według przygotowanych szybko założeń programowych miały one liczyć 50 tysięcy mieszkańców. Na opracowanie stosownego projektu urbanistycznego zlecony został ogólnopolski konkurs otwarty, pod egidą stowarzyszeń architektów i urbanistów, SARP i TUP. Na konkurs wpłynęło kilkanaście prac z terenu całej Polski. Do realizacji wybrany został projekt autorstwa arch. Joanny Guzickiej z Warszawy.

Projekt J. Guzickiej charakteryzował się luźną „pudełkowatą” zabudową wolnostojących budynków mieszkalnych, w tym wiele wysokościowców (8-11 kondygnacji). Również pawilony handlowo-usługowe projektowane były jako 1-2 kondygnacjowe oddzielne budynki, usytuowane przy głównych ulicach. Było to więc rozwiązanie zupełnie odmienne od przyjętego w 100-tysięcznej Nowej Hucie T. Ptaszyckiego, w której dominowała zabudowa obrzeżna ulic, a sklepy i inne usługi usytuowane zostały na parterach niektórych tych obrzeżnych budynków (pierzei).
Byłem, jako przedstawiciel inwestora, członkiem Komisji, opiniującej prace konkursowe, i jako jedyny zdecydowanie wypowiadałem się przeciwko wyborowi do realizacji projektu J. Guzickiej, określanego na Komisji jako neomodernistyczny. Optowałem zaś za innym projektem z zabudową pierzei ulic, określanym z kolei jako cocrealistyczny, choć praktykowany już choćby w średniowiecznych polskich miastach i najbardziej rozpowszechniony w świecie. Faktycznie, po dziesięcioleciach „eksploatacji” obu dzielnic, ocena urbanistyki „starej” Nowej Huty przez profesjonalistów i społeczeństwo jest bardzo wysoka, znaczne przewyższając ocenę „pudełkowatej” zabudowy dzielnicy Bieńczyce. Wobec kończenia się możliwych do uzyskania zasobów mieszkaniowych na ostatnich osiedlach „D”, zakładaliśmy optymistycznie rozpoczęcie robót uzbrojenia terenu, a nawet kubaturowych w Bieńczycach już w 1960 roku. Rychło okazało się to nierealne z kilku istotnych powodów. Przede wszystkim teren Bieńczyc stanowił strefę nalotu i krążenia dla samolotów lądujących i startujących z lotniska wojskowo-cywilnego w pobliskich Czyżynach. W związku z tym niemożliwe były budowa wysokich bloków i zastosowanie wieżowych żurawi montażowych. Dylemat ten rozwiązany został ostatecznie, a radykalnie, dopiero w 1963 r. przez likwidację lotniska w Czyżynach i budowę nowego w Balicach na drugim końcu Krakowa.
Dalszymi problemami były trudności w rozwiązaniu kanalizacji ogólnospławnej dla Bieńczyc i niemożliwość zastosowania technologii wielkopłytowej, jaką też zbyt optymistycznie planowaliśmy dla osiedli bieńczyckich.
Tak więc rozpoczęcie realizacji pierwszych budynków mieszkalnych w Bieńczycach faktycznie nastąpiło dopiero w 1962 r. Tymczasem na ostatnich osiedlach D-2 i D-1 w „starej” Nowej Hucie brakowało już izb mieszkalnych, by zapewnić wykonanie planów inwestycyjnych w latach 1960-62. Inwestor podjął więc decyzję zabudowy, niejako awaryjnie, terenów Wzgórz Krzesławickich na północ od Nowej Huty i Krzesławic, obok wsi Grębałow, czego wcześniej nie brano pod uwagę, gdyż tereny te usytuowane są w bliskim sąsiedztwie Kombinatu nowohuckiego. Już w 1959 r. rozpoczęto na tym osiedlu budowę pierwszych czterech bloków mieszkalnych, zawierających 384 izb mieszkalnych. Do 1965 r. na Wzgórzach Krzesławickich (I etap) uzyskano ok. 4 tys. izb.
Potem realizowano jeszcze II etap osiedla, zwany os. Na Stoku, na którym w 1965 r. przekazany został do użytku budynek z 70-tysięczną izbą, wybudowaną przez nowohucki Kombinat Budownictwa Mieszkaniowego, co przedsiębiorstwo specjalnie fetowało. Projektantem tego jubileuszowego budynku był W. Głowacki z Miastoprojektu-Kraków, kierownikiem budowy S. Nowotyński, a inspektorem nadzoru R. Stawiarz.


Technologie wielkoblokowe i wielkopłytowe

W połowie 1959 r. podjąłem pracę w Miejskim Biurze Studiów i Projektów Budownictwa w Krakowie, na stanowisku starszego projektanta architektury. Równocześnie do końca roku zatrudniony byłem na części etatu przez DBOR KM jako Inspektor do spraw specjalnych. W jego ramach pełniłem funkcję koordynatora we współpracy pomiędzy DBOR KM i MBSiPBO. Mianowicie biuro projektowe Miastoprojekt-Kraków zaangażowało się na dużą skalę w pracach projektowych dla województw południowych Polski i na eksport (Kijów, Moskwa, Bagdad). W tej sytuacji pokaźny pakiet zleceń na nowe osiedla w Krakowie, pracując jeszcze w DBOR KM, zleciłem do Wojewódzkiego Biura Projektowego, które wtedy zmieniło nazwę na MBSiPBO. Zatrudniona w nim została J. Guzicka, gen, projektant dzielnicy Bieńczyce Nowe i odtąd biuro to zajęło się opracowaniem dokumentacji technicznej dla całej tej dzielnicy. Podjęło również prace projektowe dla kolejnych dużych osiedli Azory i Akacjowa.
Byłem też w tym czasie członkiem Komisji d/s Uprzemysłowienia, koordynującej i podejmującej zasadnicze decyzje w zakresie wdrażania uprzemysłowionych metod budownictwa ogólnomiejskiego w Krakowie. Komisja skupiała po jednym przedstawicielu głównych przedsiębiorstw wykonawczych, zakładów prefabrykacji, biur projektowych i inwestora miejskiego. Ja pełniłem w niej funkcję sekretarza i reprezentowałem równocześnie inwestora DBOR-KM i biuro projektowe MBSiPBO.
Pierwszą moją pracą w biurze projektowym była „Analiza techniczno-ekonomiczna powtarzalnych sekcji mieszkaniowych wielkoblokowych i wielkopłytowych”. W budownictwie wielkoblokowym (II stopień uprzemysłowienia) wszystkie poziome elementy konstrukcyjne budynku, to jest stropy, klatki schodowe i dachy, a także ściany nośne, były wykonywane z wielkich bloków żelbetowych lub żużlobetonowych. W Krakowie już od 1957 r. stosowany był w budownictwie mieszkaniowym I. stopień uprzemysłowienia, polegający na prefabrykacji elementów poziomych konstrukcji. W 1960 r. Krakowskie Zakłady Żelbetowe w Łęgu podjęły masową produkcję także bloków ściennych „Żerań”. Od tego też czasu można mówić o wdrożeniu w mieście systemu budownictwa wielkoblokowego, które dominowało potem przez całą dekadę lat 60-tych.
Budownictwo wielkopłytowe (III stopień uprzemysłowienia) miało polegać na montażu budynków z dużych płyt ściennych i stropowych o wielkości izby mieszkalnej. W tym wielkopłytowym budownictwie mieszkalnym upatrywano jedyną szansę na dalsze poważne zwiększenie planów budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Rozwój ten był w tamtych czasach bardzo szybki i w latach 1955 - 60 - 65 oddano do użytku w Polsce kolejno 89,0 - 142,1 - 170,0 tysięcy nowych mieszkań. Ale dopiero w dekadzie lat 70-tych, po wprowadzeniu technologii wielkopłytowych, uzyskano roczne przyrosty do 300 tys. mieszkań.
Opracowana przeze mnie analiza porównawcza sekcji mieszkaniowych, aktualnie stosowanych w Krakowie w I stopniu uprzemysłowienia, z projektowanymi dla II i III stopnia, wykazała najlepsze wskaźniki techniczne dla sekcji wielkopłytowych. Dotyczyło to ilości zużytych materiałów, stosunku kubatury ogółem do powierzchni użytkowej, pracochłonności montażu itp.
Następnym moim opracowaniem były „Wytyczne technologiczne budownictwa wielkopłytowego i organizacji budowy do założeń projektowych osiedla Bieńczyce Nowe”. Opracowanie przytaczało program efektów izbowych i nakładów finansowych na osiedle do 1965 r. Zakładano w nim, zgodnie z zamierzeniami inwestora, że realizacja uzbrojenia terenu i głównych dróg rozpocznie się w 1960 r., a już pierwsze budynki mieszkalne, przewidziane do ukończenia w 1962 r., miały być realizowane w technologii wielkopłytowej. Okazało się to zupełnie nierealne, gdyż wpierw należało wybudować kosztowną „fabrykę domów” do produkcji wielowarstwowych prefabrykatów wielkopłytowych.
Tak więc „Analiza” wykazała, że z budownictwem wielkopłytowym trzeba jeszcze poczekać kilka lat. Dopiero w latach 70. przystąpiono w Polsce do prawie seryjnej budowy skomplikowanych wielkich fabryk domów, produkujących na dużą skalę elementy wielkopłytowe dla budownictwa mieszkaniowego. Wybudowano w ciągu kilkunastu lat około 160 takich fabryk domów. Faktycznie dopiero wówczas możliwe było zdecydowane zwiększenie budownictwa mieszkaniowego w kraju do prawie 300 tys. mieszkań rocznie.

Powrót do poprzedniej strony