Technologie budownictwa tradycyjnego w Nowej Hucie.

W pierwszych latach budowy Nowej Huty prawie zupełnie nie widziało się maszyn budowlanych na jej placach budów. Jedynie do wyrobu betonów i zapraw murarskich używano małe bębnowe betoniarki. Transport cegły, pustaków i innych materiałów, odbywał się przy pomocy drewnianych taczek, cegły donoszone były na stanowiska robocze w drewnianych nosiłkach na plecach pomocników murarskich, zaś beton i zaprawę murarską dowożono w metalowych taczkach-kolebach, zwanych japonkami. Do transportu pionowego na wyższe kondygnacje używano powszechnie ażurowe drewniane windy szybowe, zwane potocznie „warszawskimi”.
Transport wszelkich materiałów z rampy kolejowej w Mogile dokonywany był furmankami konnymi. Większość wozów miała koła samochodowe z gumowymi oponami i to chyba był jedyny postęp techniczny, jaki zauważyłem w stosunku do okresu przedwojennego, gdy koła wozów były drewniane, ze stalową obręczą. Jednak już po kilku miesiącach pojawiły się na placach budów Nowej Huty, i to w znacznych ilościach, różnej długości gumowe transportery taśmowe i samochody ciężarowe, głównie wywrotki.
Do połowy 1954 r. mury i ściany nośne na budowach Nowej Huty wykonywane były prawie wyłącznie z rozbiórkowej cegły wrocławskiej, od 1953 r. mieliśmy cegłę także z nowo wybudowanej dużej cegielni w pobliskich Zesławicach. Stropy wykonywano z pustaków żużlobetonowych, ustawianych na prefabrykowanych nośnych beleczkach żelbetowych typu DMS. Biegi i podesty klatek schodowych, także balkony, ewentualne słupy i podciągi wykonywane były jako żelazobetonowe w szalunkach drewnianych. Takie technologie dominowały do 1954 r.
Te ceglane mury i ściany pożerały olbrzymie ilości cegły i wymagały wielkich rzesz murarzy. To też w krótkim czasie powstały różne zespołowe metody szybszego murowania. W Nowej Hucie najpopularniejszy był system trójkowy. Nasi ambitni murarze bili rekordy murarskie w skali całego kraju. Najbardziej znanym murarzem nowohuckim, był Piotr Ożański, który przyjechał do pracy w Nowej Hucie w 1950 r., po odbyciu służby wojskowej.

I. stopień uprzemysłowienia budownictwa mieszkaniowego w Krakowie.

Tradycyjne technologie stosowane w Nowej Hucie znacząco zaczęły się zmieniać pod koniec 1953 roku. Otóż na pierwszych dwóch dużych blokach Centrum (2/B-31 i 2/C-31), jakie rozpoczęto realizować w połowie roku, zainstalowane zostały dwa wielkie samojezdne wieżowe dźwigi montażowe, produkcji radzieckiej, typu SBK 1 (Sborno baszennyj kran). Ich udźwig wynosił 1.5, 2 lub 3 tony, w zależności od kąta ustawienia 20-metrowego ramienia żurawia.
To też bardzo szybko na tych budowach pojawiły się różnego rodzaju palety, kontenery i pojemniki do transportu cegły, zaprawy murarskiej, betonu, czy pustaków stropowych. W znacznej części były one wykonywane na podstawie różnych pomysłów racjonalizatorskich pracowników przedsiębiorstw wykonawczych. Efektem była zmiana tradycyjnych technologii transportu i wykonawstwa na tych budowach.
Awansowałem wówczas na zespołowego inspektora nadzoru na Centrum Nowej Huty i po przez zespół 5 inspektorów prowadziłem nadzór inwestorski nad wszystkimi czteroma wielkimi osiedlami (A-3, B-3, C-3, D-3) wokół Placu Centralnego. Sam też znacząco zaangażowałem się w opracowywanie różnych projektów racjonalizatorskich, między innymi przyczyniłem się do organizacji prowizorycznej centralnej betoniarni na os. D-31. Szybko zaczęła się też poligonowa produkcja płyt stropowych z zastosowaniem ceramicznych pustaków Ackermana, a następnie także żelbetonowych płyt podestowych i biegowych klatek schodowych.
Tak narodził się w Nowej Hucie tzw. I. stopień uprzemysłowienia budownictwa. Mury nośne i stężające nadal były ceglane, natomiast elementy poziome konstrukcji budynków (stropy, klatki schodowe, dach) wykonywano na otwartych poligonach, dowożono je samochodami lub naczepami, poczym montowano przy pomocy dźwigów wieżowych. Zbędne stały się na placach budów betoniarki na beton i zaprawy, składowiska materiałowe i częściowo windy warszawskie. Ilość robotników na budowach znacznie zmalała, skrócone też zostały cykle robocze, gdyż montaż stropów czy klatek schodowych był znacznie krótszy niż wykonywanie ich „na mokro”. Zmienił się również w ogóle krajobraz budowlany Nowej Huty, a wkrótce także całego Krakowa, w którym odtąd królowały strzeliste stalowe żurawie budowlane. W 1969 r. było ich już w mieście kilkadziesiąt, dostarczane z Huty Stalowa Wola, która podjęła ich masową produkcje licencyjną.

Prototypowy budynek wielkoblokowy na os. A-11.

I. stopień uprzemysłowienia budownictwa mieszkaniowego był faktycznie tylko przejściowym etapem na drodze do wprowadzenie technologii budownictwa wielkoblokowego, a następnie wielkopłytowego. Bowiem dopiero wielka płyta miała pozwolić na realizację szybko wzrastających planów inwestycyjnych, mających zaspokoić wielkie zapotrzeb0wanie na nowe mieszkaia w Polsce.
W lipcu 1955 r. postanowiłem zwolnić się z pracy w DBMNH i wrócić do Wrocławia, by zatrudnić się w jakimś biurze projektowym na stanowisku projektanta architektury. Wszak do Krakowa przyjechałem tylko na dwa lata praktyki budowlanej, a minęło już ponad 3 lata mej pracy jako inspektora nadzoru budowlanego w Nowej Hucie. Lecz po złożeniu wypowiedzenia zostałem wezwany do Komitetu Urbanistyki i Architektury w WarszawIe, gdzie zaproponowano mi pracę w Ministerstwie, a gdy odmówiłem, w tworzonej właśnie Stacji Badawczej Instytutu Budownictwa Mieszkaniowego w Nowej Hucie.
KUiA był instytucją na prawach ministerstwa, miał pełne poparcie władz państwowych w spra-wach inwestycyjnych w Polsce. Kierując wszystkimi dyrekcjami inwestycji i biurami projektowymi budownictwa miejskiego, Komitet praktycznie decydował co, gdzie i jak wtedy się budowało w miastach. Planiści w KUiA bardzo poważnie i konsekwentnie stawiali na uprzemysłowienie budownictwa mieszkaniowego, czyli na wprowadzenie technologii budownictwa wielkoblokowego i wielkopłytowego. W Nowej Hucie miał być właśnie realizowany doświadczalny prototypowy budynek wielkoblokowy. Nadzór nad jego budową miała prowadzić ta nowotworzona Stacja Badawcza IBM.
Przyjąłem propozycję i zostałem zaangażowany na stanowisku samodzielnego pracownika naukowego w 5-osobowym zespole Stacji. Należały do mnie tekstowe i graficzne opracowania i zestawienia materiałów, czasu robocizny i kosztów, związanych z przygotowaniem i montażem prefabrykatów wielkoblokowych. Dokumentację projektową IV-kondygnacyjnego budynku mieszkalnego dostarczyło Centralne Biuro Studiów i Projektów w Warszawie, obiekt zlokalizowano na os. A-11, zaś gen. wykonawcą było Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego „Zetbeem” w Nowej Hucie. Wszystkie parametry wykazały przewagę technologii wielkoblokowej nad metodami tradycyjnymi: mniejsze było zużycie materiałów i robocizny oraz znacznie krótszy cykl realizacji, wobec wyeliminowania na budowie mokrych procesów.

Gazobeton, układy poprzeczne, blok szwedzki.

W 1951 r. uruchomiona została w Polsce produkcja nieznanych dotąd betonów komórkowych, o nazwach firmowych Ytong, Siporex, gazobetony i pianosylikaty, na szwedzkiej licencji. Wpierw zbudowane zostały dwa małe zakłady doświadczalno-pilotażowe, a następnie trzy duże wytwórnie w Solcu Kujawskim, na Żeraniu w Warszawie i w Łaziskach Górnych na Śląsku. Najbliższe Łaziska stały się dostawcą Siporexu (ta nazwa przyjęła się powszechnie w Polsce) do Nowej Huty już od 1953 roku. Inspektorzy nadzory w DBMNH zostali wtedy przeszkoleni w zastosowaniu nowego materiału do ścian zewnętrznych budynków, lecz w projektach nowohuckich pojawił się on dopiero w masowej skali po 2-3 latach.
Betony komórkowe produkowane były z mieszaniny popiołów, piasku, wapna, cementu i wody, z dodatkiem proszku aluminiowego, powodującego spulchnienie i powstawanie komórek powietrznych w masie betonowej, w trakcie jej nagrzewania w autoklawach. Charakteryzowały się wysoką izolacyjnością cieplną, lekkością, gdyż były lżejsze od wody (300-700 kg/m3), przy tym były niegnijące, niepalne i łatwe w obróbce przez piłowanie i ciosanie.
Siporex dostarczany był w blokach 24*24*49 cm do stosowania w ścianach i jako płytki o wymiarach 24*50*7 cm na ścianki działowe. Jeden blok ważył ok. 16 kg, czyli 5 razy mniej niż 16 cegieł ceramicznych, jakie zastępował. Byłby to więc świetny materiał na ściany zewnętrzne budynków, gdyby nie mała wytrzymałość gazobetonu na ściskanie, co pozwalało na jego zastosowanie w murach nośnych tylko w budynkach do 1-2 kondygnacji wysokości. Ten dylemat, zastosowania Siporexu w wysokich budynkach, krakowscy projektanci rozwiązali przez zmianę, powszechnie dotąd stosowanych, podłużnych układów konstrukcyjnych w budynkach, na układy poprzeczne. To znaczy zamiast nośnych murów zewnętrznych i środkowego, zastosowali poprzeczne mury nośne, dzielące segmenty, klatki schodowe, mieszkania, niekiedy izby. Ściany zewnętrzne, nie obciążone stropami, spełniały już tylko funkcję osłony termicznej, na co nadawały się świetne 24 cm bloczki Siporexu, murowane na prefabrykowanych, ocieplonych podciągach żelbetowych.
Projekt budynku na os. B-32 Ingarden opracował tuż po swym krótkim pobycie w Szwecji, stąd po kilku latach nazwano go potocznie „budynkiem szwedzkim”, a także „szklanym domem”, gdyż miał stosunkowo duże powierzchnie okien, na co pozwalał poprzeczny układ konstrukcyjny obiektu. Potem też całe osiedle nazwano Os. Szklanych Domów, natomiast inż. Ingarden uznany został za inicjatora nowego stylu architektonicznego zwanego neomodernizmem, jaki nastał po stylu socrealistycznym. Bardzo potoczne są te wywody.
Po pierwsze Janusz Ingarden, najbardziej twórczy architekt krakowski w latach powojennych, kojarzył się przede wszystkim z socrealistycznym stylem architektury, jako projektant m.in. Teatru Ludowego, Placu Centralnego i Centrum Administracyjnego Kombinatu nowohuckiego. Po drugie nowa (modernistyczna) architektura wyrosła przede wszystkim z zastosowania poprzecznych układów konstrukcyjnych w budownictwie mieszkaniowym. Pozwoliło to na szerokie wprowadzenie loggi, w miejsce dotychczasowych balkonów i portfenetrów, spowodowało zniknięcie wszelkich pośrednich gzymsów i łuków ściennych, zlikwidowane też zostały praktycznie poziome podziały elewacji na rzecz pionowych (wysunięcie ścian poprzecznych). Warto wspomnieć, że po wygaśnięciu w 1956 r. licencji szwedzkiej, Polska, w oparciu o własne badania i rozwój technologii produkcji autoklawizowanych betonów komórkowych, stała się od 1985 r. największym ich producentem w Europie (1/3 produkcji europejskiej i 10% światowej). Głównie dzięki wybudowaniu w kraju 30 dużych wytwórni tych betonów, przy czym wyeksportowano również 36 wytwórni do wielu państw Europy i świata.


Katalog prefabrykatów i sekcje mieszkalne dla osiedli „D” w Nowej Hucie.

Po realizacji doświadczalnego budynku na os. A-11 i opracowaniu wszystkich obliczeń i analiz, dotyczących technologii wielkoblokowej, w jakiej został zbudowany, wróciłem do pracy w Dyrekcji Budowy Miasta Nowa Huta. Zaangażowany zostałem na stanowisku głównego architekta. Należały do mnie wszelkie merytoryczne problemy, związane z dokumentacją projektową, otrzymywaną z biur projektowych: sprawdzanie kompletności i zgodności projektów architektonicznych z opracowaniami branżowymi, monitowanie braków w biurach projektowych, koordynacja w zakresie wprowadzanych technologii wykonawstwa. Brałem udział w Radach Technicznych Miastoprojektu-Kraków, dotyczących projektów nowych osiedli i większych obiektów kubaturowych, byłem też koreferentem z ramienia DBMNH.
W październiku 1956 r. na skutek spontanicznych wystąpień pracowników Dyrekcji przeciwko ekipie kierowniczej biura, na walnym zebraniu załoga wybrała nowe kierownictwo przedsiębiorstwa. Nowym dyrektorem naczelnym DBMNH został mgr Bogumił Korombel, ja zostałem jego zastępcą do spraw przygotowania inwestycji w dzielnicy Nowej Huty. A wkrótce także w całym Krakowie, gdyż z dniem 1 stycznia 1957 r. przejęliśmy funkcje inwestora wszystkich nowych osiedli w mieście.
W 1956 r. wystąpił w Polsce ostry kryzys budżetowy, związany z „przegrzaniem inwestycyjnym” w latach poprzednich. Część inwestycji, zwłaszcza przemysłowych, zostało wstrzymanych lub ograniczonych, a wojewódzkie Dyrekcje Budowy Osiedli Robotniczych otrzymały z ministerstwa polecenia przeprowadzenia przeglądu bieżących i planowanych inwestycji oraz wprowadzenie zdecydowanych, możliwych oszczędności w swych programach i rocznych planach inwestycyjnych. Dokonałem więc w Miastoprojekcie przeglądu poważniejszych projektów, opracowywanych dla Nowej Huty, często już od wielu lat. W jego wyniku zdecydowałem o przerwaniu prac projektowych Ratusza i Zalewu Centralnego, z wszystkimi towarzyszącymi mu obiektami (m.in. stadion na 30 tys. widzów), a także radiofonii przewodowej na nowych osiedlach, pralni zbiorowych, schronów przeciwlotniczych, montażu części szaf wbudowanych i inne drobniejsze.
Dwie, wśród skreślonych inwestycji, mianowicie Ratusz i Zalew Centralny, stanowiły istotny element wizji urbanistycznej generalnego projektanta Nowej Huty, Tadeusza Ptaszyckiego. Szczególnie Ratusz, który wraz z Placem Centralnym, i projektowanym na nim Domem Kultury, wytyczały oś reprezentacyjną w planie nowego miasta. Przerywając opracowywanie, już od kilku lat, pięknych koncepcji strzelistego Ratusza, spodziewałem się więc jakichś wątpliwości czy protestów. Nie było żadnych. W ogóle przez całe minione 55-lecie nie było żadnego głosu, żadnej propozycji, by Ratusz i Zalew ze stadionem jednak wybudować i w ten sposób dzieło T. Ptaszyckiego dokończyć. I raczej już nie będzie. Może kolejne pokolenie zagospodaruje skromnie tylko Łąki Nowohuckie i jakieś elementy Parku Południowego. Natomiast na skarpie Placu Centralnego ma szansą powstać już tylko ewentualny duży hipermarket lub superkościół.
Równocześnie w 1956 r. zaistniała wyraźna potrzeba ograniczenia wprowadzanych do realizacji w Nowej Hucie zbyt licznych różnych prefabrykatów, co groziło chaosem wykonawczym. W tym celu zleciliśmy do Miastoprojektu opracowanie zbiorczego ujednoliconego „Katalogu prefabrykowanych elementów wielkowymiarowych dla I. stopnia uprzemysłowienia”. Został on opracowany w ciągu kilku miesięcy i umożliwił potem masową produkcję płyt stropowych, dachowych i klatek schodowych oraz ich stosowanie w projektach na całe dziesięciolecie. W szczególności w katalogu przyjęty został, jako podstawowy, system prefabrykacji wielkoblokowej typu „Żerań”, stosowany w Warszawie. Płyty stropowe, a po kilku latach także ścienne, produkowane były masowo, częściowo w sposób zmechanizowany, w halach Krakowskich Zakładów Żelbetowych w Łęgu-Czyżynach. Stanowiły je płyty żelbetowe, o różnych modularnych długościach i szerokościach, z podłużnymi okrągłymi otworami. Produkcję elementów klatek schodowych i dachów przejął gen. wykonawca na swych otwartych poligonach przy ul. Dobrego Pasterza.
Po pewnym czasie zleciliśmy do Miastoprojektu-Kraków także opracowanie zestawu serii powtarzalnych sekcji i segmentów mieszkalnych dla osiedli „D” w Nowej Hucie, jakie wchodziły do realizacji w następnym roku. Zlecenie miało charakter konkursu zamkniętego dla trzech różnych zespołów projektowych, które miały uwzględnić nowy normatyw projektowania mieszkań, wydany przez KUiA i zastosowanie świeżo opracowanego, lokalnego katalogu prefabrykatów. Wzięły w nim udział zespoły architektów Stefana Golonki wraz z Kazimierzem Chodorowskim, Janusza Ingardena i Adama Fołtyna. Byłem koreferentem tych projektów. We wszystkich wzorowo zaprojektowane zostały funkcje mieszkań i przyjęte zostały poprzeczne układy konstrukcyjne, z użyciem bloczków Siporex na ściany zewnętrzne. Do realizacji wybrane zostały zestawy sekcji Golonki i Chodorowskiego. Zastosowane zostały prawie we wszystkich budynkach osiedli D-3, D-2 i D-1 w Nowej Hucie, potem także w dziesiątkach budynków na os. Wzgórza Krzesławickie, w Bieńczycach i w Krakowie na kilkunastu nowych osiedlach. W konsekwencji obaj architekci, po kilku latach, zostali milionerami, licząc w metrach sześciennych kubatury, zrealizowanych budynków wg ich projektów.
Do realizacji wybrano również konkursowe sekcje A. Fołtyna, który zastosował trakty konstrukcyjne o rozpiętości tylko do 4,20 m. Pozwoliło to na zmniejszenie grubości stropów z 24 na 16 cm. Gen. Wykonawca zaproponował realizację małego otwartego poligonu dla takich płyt, na co się zgodziłem i został on szybko wybudowany przy Zakładach Żelbetowych w Łęgu. Przy okazji wraz z projektantem podjęliśmy decyzję zmniejszenia wysokości kondygnacji do 2,80 m, podczas gdy obowiązywała jeszcze normatywna wysokość 3,00 m. W prototypowym budynku A. Fołtyna na D-2 (os. Spółdzielcze) dodatkowo poprzeczne ściany nośne zamiast z cegły wykonywane były z żużlobetonu w stalowych szalunkach przestawnych.
Na rysunku szkice dwóch sekcji konkursowych; St. Golonki i A. Fołtyna, przyjęte do realizacji na osiedlach D w Nowej Hucie.

Zapotrzebowanie na wielkie ilości Siporexu na budowę nowych osiedli Krakowa pokryte zostało przez nową, dużą wytwórnię betonów komórkowych, uruchomioną w 1961 r. w pobliskiej Skawinie. Jej produkcja bazowała wyłącznie na lokalnych surowcach: pyły dymnicowe z Elektrowni (późniejszej Elektrociepłowni), proszek aluminiowy z Fabryki Aluminium w Skawinie, cement z Kombinatu nowohuckiego, piasek i woda z Wisły.

Powrót do poprzedniej strony