Artykuł poblikowany w miesięczniku "Dziś" w nr. 4/2000

Rzeczpospolita w XVIII wieku
Źródła polskiego
kompleksu antyrosyjskiego




W podręcznikach historii polskiej wiek XVIII jest traktowany z reguły bardzo marginalnie. Określany jest on też często jako wiek anarchii i postępującego cały czas upadku państwowości polskiej. Obejmował panowanie tylko czterech królów elekcyjnych: Augusta II i III Wettynów, Stanisława Leszczyńskiego i Stanisława Augusta Poniatowskiego, a zakończył się całkowitym rozbiorem I Rzeczpospolitej.
Osobiście, interesując się od najmłodszych swych lat historią, zawsze ten okres XVIII-wiecznej anarchii i upadku państwa polskiego omijałem, bo nie rozumiałem zawziętych waśni i sporów oraz przyczyn niezliczonych rokoszy i konfederacji szlacheckich, jakie wtedy zdominowały kraj. Dziś nasze polityczne realia ułatwiają zrozumienie tamtych czasów, zresztą także - na odwrót.
W szczególności dopiero lektura publikacji historycznych o Polsce XVIII-wiecznej pozwala na właściwe zrozumienie istoty odrodzonych obecnie w Polsce prawicowych postaw politycznych, określanych mianem narodowo-katolickich. Daje też ona odpowiedź na pytanie o przyczyny kompleksu uprzedzeń, wręcz nienawiści Polaków do Rosjan, co postaram się w niniejszym artykule skrótowo przedstawić.

Do końca XVII wieku to I Rzeczpospolita była głównym inicjatorem podbojów i utrwalania swej władzy na kierunku wschodnim, realizując hasło “Przedmurza chrześcijaństwa" i rzeczywiście broniąc chrześcijańską Europę poczynając od XIII wieku przed najazdami mongolsko-tatarskimi i później przed ekspansją turecką. Gdy Wielkie Księstwo Litewskie związało się w 1385 r. unią personalną w Krewie z państwem polskim - wschodnie granice Rzeczypospolitej objęły kresowe Podole i przekroczyły Dniepr. Wtedy za zagrożenie dla Rzeczypospolitej uważano również powstające od XIV wieku z małych księstw ruskich nowe scentralizowane, prawosławne państwo wielkoruskie, to jest Wielkie Księstwo Moskiewskie, jakie w XV wieku przyjęło nazwę Rosji. Przede wszystkim obawiano się, że upomni się ono o wschodnie ziemie Rzeczypospolitej, zamieszkałe przez Rusinów.
Faktycznie już w drugiej połowie XV wieku miały miejsce wojny na wschodnich kresach Księstwa Litewskiego, które z przerwami trwały potem do 1537 r. Car Iwan III Srogi jednoczył wtedy pod swym moskiewskim berłem wszystkie księstwa ruskie i sięgał też po wschodnie ziemie Litwy i Korony, zamieszkałe w zwartej masie przez Rusinów. Mimo wygranej przez wojska polsko-litewskie bitwy pod Orszą, w 1514 r. Litwini utracili Smoleńsk wraz z sąsiednimi terenami.
Powodem kolejnej wojny polsko-rosyjskiej w latach 1562-1570 był zamiar Zygmunta II Augusta opanowania Inflant, o jakie walczył już z Zakonem Krzyżackim Kawalerów Mieczowych car Iwan IV Groźny, aby szerzej oprzeć swe nowe państwo o Bałtyk. Kontynuując ekspansję I Rzeczypospolitej dalej na wschód, dziesięć lat później Stefan Batory zajął Psków, Połock i Wielkie Łuki. A w pierwszych latach XVII wieku Polacy mieli swój główny udział w osadzeniu na tronie moskiewskim Dymitra Samozwańca, wykreowanego na dworze Adama Wiśniowieckiego na rzekomego syna cara Iwana Groźnego.
W następnej wojnie lat 1609-1618 Rzeczpospolita zaanektowała z powrotem Smoleńsk, zaś po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem hetman koronny Stanisław Żółkiewski zajął na okres dwóch lat Moskwę, zamierzając osadzić na tronie moskiewskim królewicza Władysława, syna Zygmunta III Wazy. Potem jeszcze raz Polacy próbowali zdobyć Moskwę w 1618 roku. Z pretensji do panowania w Rosji król Władysław IV zrzekł się dopiero w 1634 r. po kolejnych próbach, częściowo udanych, odzyskania przez Rosjan, utraconych przez nich wcześniej terytoriów na wschód od Smoleńska. Zawarto wówczas "pokój wieczysty" w Polanowie pod Wiaźmą.
Nowy konflikt między I Rzeczypospolitą i Rosją wybuchł jednakże już po 20 latach w związku z przyłączeniem się kozackiej Ukrainy do Rosji, gdy załamało się chłopskie powstanie Bohdana Chmielnickiego przeciwko Polsce. Walki zbrojne skończyły się jednak szybko, wobec wojny Szwecji wpierw z Polską, a zaraz potem z Rosją. Faktyczne zakończenie wojny polsko-rosyjskiej dokonało się więc, z przerwą na “potop szwedzki”, dopiero w 1667 r. przez zawarcie pokoju w Andruszowie. Rzeczpospolita straciła w nim Smoleńsk i całą zadnieprzańską Ukrainę. Ten stan potwierdził w pokoju grzymułtowskiego (1688) Jan III Sobieski, zabiegający o poparcie Rzeczypospolitej przez Rosję w wojnie z Turkami.

Zupełnie nowy rozdział w stosunkach polsko-rosyjskich zaistniał w pierwszej połowie XVIII wieku, w czasach panowania w Rosji cara, a od 1721 r. cesarza, Piotra I Wielkiego. Zaczęło się od tego, że w 1700 roku August II Mocny, powielając ambicje Zygmunta III Wazy, zaangażował się w nowej wojnie północnej o Inflanty, o które od dłuższego już czasu rywalizowały ze sobą Rosja i Szwecja. Początkowo August II występował tylko jako elektor saski, lecz już wcześniej w 1699 r., jako król Polski, zawarł antyszwedzkie przymierze z Rosją i Danią, pragnąc wciągnąć w konflikt również Rzeczpospolitę.
Działania wojenne przeciwko Szwedom rozpoczęły wojska saskie na początku 1700 r. próbą zajęcia Rygi, a nieco później wojska rosyjskie oblężeniem twierdzy Narwi. Obie operacje nie powiodły się, głównie dzięki przewadze Szwedów w artylerii i taktycznym zdolnościom młodego króla szwedzkiego Karola XII, kierującego bezpośrednio swymi wojskami.
Tak więc obaj sprzymierzeni ze sobą słowiańscy rywale o terytoria nad Bałtykiem kampanię o Inflanty w 1700 r. przegrali. Wykorzystując to zuchowaty Karol XII zamierzył wówczas dokonać dzieła całkowitego pobicia swych przeciwników na ich własnych terytoriach. Na pierwsza ofiarę swego rewanżu wybrał, na swe nieszczęście, Rzeczpospolitę. Rozprawa z nią przyszła mu rzeczywiście względnie łatwo, gdyż liczni magnaci i możni w Koronie, a zwłaszcza na Litwie, woleli podporządkować się królowi szwedzkiemu, niż służyć dalej własnemu.
To też Karol XII, gromiąc słaby opór, w kilku kolejnych kampaniach w latach 1701-1705 opanował prawie całe terytorium Rzeczypospolitej, podobnie jak to się działo 50 lat wcześniej w czasach pierwszego szwedzkiego "potopu". Opozycyjne, w stosunku do króla Augusta II, kręgi szlachty zawiązały wtedy zbrojną konfederację w Warszawie i na zjeździe w styczniu 1704 r. ogłoszono detronizację Augusta II. Wykorzystał to niezwłocznie Karol XII i wyszukał sobie nowego króla Polski w osobie młodego wojewody poznańskiego Stanisława Leszczyńskiego. W dniu 12 lipca sejm elekcyjny w postaci niewielkiego zgromadzenia szlachty w, otoczonym przez wojska szwedzkie, obozie podwarszawskim, dokonał jego formalnego wyboru na króla I Rzeczypospolitej.
Przeganiany z miejsca na miejsce dotychczasowy król Polski August II Mocny nie miał jednakże zamiaru abdykować. Doprowadził do zawiązania konfederacji sandomierskiej, grupującej jego zwolenników, ogłosił pospolite ruszenie obronne, zaś w sierpniu 1704 r. zawarł kolejny traktat sojuszniczy z Piotrem I, zgodnie z którym na wschodnie terytoria Rzeczypospolitej weszły wojska rosyjskie dla ochrony tychże przed Szwedami. Faktycznie to rychło zasłużyły sobie one na jak najgorszą opinię miejscowej ludności, zwłaszcza oddziały kałmuków, które niezgorzej łupiły ochraniane przez siebie wsie i miasta, niż oddziały szwedzkie czy saskie.

Wreszcie latem 1706 r. Karol XII postanowił wyeliminować ostatecznie Augusta II z gry, i ruszył ze swym wojskiem na Saksonię. Wtedy, by nie dopuścić do splądrowania swojego dynastycznego królestwa, August II rychło zawarł ze Szwedami traktat pokojowy w Altranstaedt, zgodnie z którym mieli oni otrzymać wielką kontrybucję, a on sam zrzekł się korony polskiej na rzecz Stanisława Leszczyńskiego.
Ten całkiem przyjemny "spacer" po Rzeczypospolitej, wraz z przerwami na konsumowanie zwycięstw i łupów, zajął Szwedom prawie 8 lat. Były to zbawienne lata wytchnienia od wojennych zmagań dla Piotra I, który wykorzystał je owocnie na powiększenie i modernizację swych armii. Zadbał zwłaszcza o odpowiednie wyposażenie ich w artylerię, stanowiącą dotychczas o przewadze Szwedów.

Dopiero wiosną 1708 roku Szwedzi ruszyli wreszcie z baz w Rzeczypospolitej na wschód, by rozprawić się z Rosją, swym drugim bałtyckim rywalem. Lecz tym razem, po kilku, jeszcze zwycięskich, potyczkach, po przejściu ciężkiej mroźnej zimy na Ukrainie, doznali sromotnego pogromu w walnej bitwie pod Połtawą, rozegranej 8 lipca 1709 roku. Szwedzi rozpoczęli wtedy szybki odwrót również z terenów Rzeczypospolitej, a wraz z nimi poza jej granice emigrowali ich poplecznicy i zwolennicy Stanisława Leszczyńskiego. W tej sytuacji wrócił niezwłocznie do kraju August II Mocny, jakby zapominając, że całkiem niedawno zrzekł się w uroczystym ślubowaniu polskiej korony królewskiej. Zaczął swe rządy od zawarcia z Piotrem I kolejnego traktatu, w którym Rosja ponowiła swe gwarancje udzielenie Polsce wszechstronnej pomocy wojskowej w walce ze Szwedami. Nie spotkało się to bynajmniej z życzliwym przyjęciem społeczności szlacheckiej, która żądała opuszczenia kraju zarówno przez wojska rosyjskie jak i wojska saskie.
Z drugiej strony uaktywniła się groźba ingerencji tatarsko-tureckiej, prowokowanych zresztą do tego przez Karola XII i licznych zwolenników Leszczyńskiego, przebywających w Stambule. Rzeczpospolita nie dysponowała jednakże odpowiednimi siłami, by odeprzeć ewentualną agresję turecką, więc był to dodatkowy argument, obok zagrożenia szwedzkiego, za obecnością wojsk rosyjskich w Polsce. Oczywiście w ślad za carskimi armiami szła również realna carska władza.
Po wielkim zwycięstwie Piotra I pod Połtawą, wojna rosyjsko-szwedzka była nadal kontynuowana, lecz bez żadnych szans dla Szwecji, która wkrótce utraciła na rzecz Rosji całe Inflanty, Estonię i południowo-wschodnią Finlandię. Zaś na froncie zachodnim Rosjanie, gromiąc Szwedów dotarli aż do Szczecina, który następnie przekazali sojuszniczym Prusom.

Druga wielka wojna północna sprawiła więc, że Szwecja, dotychczas niekwestionowane mocarstwo europejskie, została całkowicie wyeliminowana z obszarów na południe i wschód od Bałtyku. Jakby przy tej okazji Piotr I utwierdził również swoje wpływy i protekcje w Rzeczypospolitej, która stała się zależna od tego czasu od Rosji militarnie i ustrojowo na dziesiątki lat.
I to doświadczenie historyczne, ta radykalna odmiana pozycji sarmackiej Polski z silnej i władczej na słabą i zależną, legła u podstaw owej polskiej narodowej frustracji i rodzącego się wówczas kompleksu antyrosyjskiego. Utrwaliły je jeszcze dalsze dzieje obu nacji. Bo ten trend polskiego marazmu i wzrost potęgi naszego wschodniego sąsiada utrzymał się przez dalsze dwieście lat.

Natomiast do końca XVII wieku tego kompleksu antyrosyjskiego u Polaków nie było ani śladu. Na przykład, w trakcie sejmu konwokacyjnego, po bezpotomnej śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego Jagiellona, car Iwan IV Groźny był jednym z poważniejszych kandydatów do tronu polskiego. On sam jednakże nie życzył sobie tego, choć zgłaszał chęć władzy nad samą Litwą.

Można by postawić zasadne pytanie: dlaczego już wtedy, w pierwszej połowie XVIII wieku, Rosja nie zaanektowała wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Państwo to powstało ostatecznie w wyniku podporządkowania Księstwu Moskiewskiemu sąsiednich księstw ruskich, jako realizacji idei zjednoczenia wszystkich terytoriów, zamieszkałych przez Rusinów - wschodnioeuropejskich Słowian,
To też zdziwienie historyków może budzić fakt, że Rosja, po zwycięskiej wojnie ze Szwecją, nie realizowała tego swego podstawowego celu w stosunku do wschodnich ziem słabej Rzeczypospolitej. Faktycznie przez ponad 50 lat nasze dalekie wschodnie granice nie drgnęły nawet na jeden kilometr. Przyczyny były jednakże banalne: po prostu państwo to miało aktualnie co najmniej trzy inne ważniejsze priorytety. Były nimi zbrojna walka z zagrażającym od południa potężnym państwem ottomańskim, gospodarcza ekspansja i utrwalanie władzy na kierunku azjatyckim i wewnętrzne reformy.
W ogóle Rosja po zrealizowaniu swego strategicznego planu szerokiego oparcia granic północnych o Bałtyk, mogła już względnie swobodnie realizować swój drugi wielkomocarstwowy cel, jakim było wyparcie Turków za Morze Czarne. To też Piotr I, bezpośrednio po zawarciu pokoju ze Szwedami, rozpoczął działania wojenne przeciw nim w Mołdawii. Nie uzyskał jednakże powodzenia i szybko wycofał się z wojny, zawierając pokój za cenę znacznej kontrybucji na rzecz Turcji. Oczywiście strategiczny cel jej pokonania pozostał bez zmian. Jego realizacja zajęła jednakże jeszcze półtora wieku.
Drugim nęcącym i perspektywicznym celem Rosji było opanowanie i kolonizacja północnej i środkowej Azji, zapoczątkowana jeszcze w XVI wieku po upadku Chanatu Syberyjskiego. Piotr I już w 1717 r. zdecydował się na ekspedycję wojskową do Azji Środkowej, a na flance południowej wszczął wojnę z Persją, zdobywając dla Rosji tereny przykaspijskie.
Trzecim wielkim dziełem, zrealizowanym przez Piotra I, było przeprowadzenie w Rosji wszechstronnych reform. Dotyczyły one przede wszystkim administracji państwowej, wojska i gospodarki, ale także oświaty, kultury, cerkwi i finansów. Przyczyniły się, w niemniejszym stopniu niż zwycięskie wojny, do tego, że Rosja w pierwszej połowie XVIII wieku wyrosła na wielkie europejskie i azjatyckie mocarstwo.
Natomiast flanka zachodnia Rosji, po rozbiciu Szwecji, nie stanowiła dla Piotra I przedmiotu większego zainteresowania. Flankę te stanowiła właściwie jedynie Rzeczpospolita, jawiąca się jeszcze do niedawna jako mocarstwo europejskie, ale od początków wieku XVIII było to już państwo bardzo słabe, wewnętrznie skłócone i niespójne. Przy tym związane układami sojuszniczymi z Rosją i od niej w dużym stopniu zależne.

Po wojnie ze Szwecją Polska do lat 90. wieku XVIII nie prowadziła właściwie żadnych poważniejszych wojen zewnętrznych. Lecz czas ten bynajmniej nie został wykorzystany na rozwój i umocnienie państwa. Wręcz przeciwnie. W kraju cały czas trwał kryzys władzy, polegający przede wszystkim na dążeniu rodów magnackich do rządzenia w swych posiadłościach i województwach we własnym zakresie. Niektóre z nich, np. Sapiechowie czy Radziwiłowie na Litwie, miały nawet własne odrębne prawo, wojsko, skarb i urzędy.
Równocześnie oskarżano króla o nadużywanie władzy ze szkodą dla złotej wolności szlacheckiej. Głównie pod jej hasłami szlachta polska walczyła nieugięcie i skutecznie o utrzymanie swych feudalnych przywilejów w Rzeczypospolitej. Może nawet August II Mocny, a później August III, podobnie jak wcześniej Jan III Sobieski, chcieli wzmocnienia centralnej władzy królewskiej, uporządkowania systemu podatkowego, zwiększenia wojsk Rzeczypospolitej itp. Lecz odpowiednie decyzje, zgodnie z panującymi zasadami ustrojowymi, należały do sejmów szlacheckich, których albo w ogóle nie udawało się zwołać, albo były one zrywane przez "liberum veto".
Gdy więc ościenne kraje, to jest Rosja, Prusy, Austria Habsburgów, a także Francja, od panowania Ludwika XIV, wprowadzały nowoczesne rządy światłego absolutyzmu - Polska w wieku XVIII gotowała się we własnym sosie postfeudalnej demokracji szlacheckiej. Szermując głównie hasłami tradycyjnych wartości i wolności szlacheckiej, szlachta wiodła zaciekłe spory i walkę o władzę, wyżywała się w zajazdach, rokoszach i konfederacjach. Fundowała w ten sposób Rzeczypospolitej nieustające, bardziej lub mniej gorące, wojny domowe, jakby rekompensując sobie brak zewnętrznych zagrożeń.
Okresy rozwoju gospodarczego, ożywienia handlu i odradzania się rolnictwa były na ogół krótkie, w latach dwudziestych dodatkowo przerywane przez głód, epidemie i katastrofy żywiołowe. W czasie panowania obu Wettynów można mówić jedynie o znaczniejszym ożywieniu handlu zagranicznego, zwłaszcza z Saksonią i Turcją, a także o pewnych osiągnięciach w zakresie kultury oraz budownictwa sakralnego i rezydencji magnackich. Co światlejsze umysły dostrzegały wprawdzie potrzebę wprowadzenia poważnych reform i zmian ustrojowych, lecz powszechna świadomość tego przebijała się z trudem przez egoizmy stanowe.
Na bieżąco istniała potrzeba wskazania winnego za ten istniejący zły stan rzeczy. Jak to zwykle bywa, znaleziono go bez trudu. Stał się nim z biegiem lat "Moskal". We Francji tamtych czasów, za wszystkie nieszczęścia ogólne i osobiste klęski ludzi, winni byli innowiercy, czyli Hugenoci. W wielu krajach jako przyczynę tychże wskazywano i sądzono czarownice. W czasach późniejszych ich rolę w szeregu państwach przejęli Żydzi. A w Polsce pierwszej połowy XVIII wieku na winnych za panującą anarchię, ciemnotę, szerzące się pijaństwo, upadek gospodarczy i słabość kraju obrano "Moskali".
Mieli oni ku temu zresztą wszystkie niezbędne dane. Wychynęli dopiero w XV-XVI wieku z magmy mongolskiej, kiedy I Rzeczpospolita była wielkim i liczącym się mocarstwem w Europie. Po latach dwustu Rosja na swych bezkresach wschodniej Europy i Azji wyrosła na wielką potęgę, a Polska, po krótkotrwałym rozbłysku wiktorii wiedeńskiej, już tylko zapadała się w nicość. Gdy dotąd to Polacy kolonizowali i ogarniali swymi wpływami wielkie wschodnio-ruskie tereny złączonej uniami Litwy, to od połtawskiego zwycięstwa Rosjan, sami dostali się w orbitę ich wpływów.

Rządzący Rosją z premedytacją podtrzymywali anachroniczny ustrój demokracji szlacheckiej I Rzeczypospolitej w XVIII wieku, zgodnie zresztą z wolą szlacheckiego narodu, nie życząc sobie silnej centralnej władzy królewskiej. Wystarczała im służebność obu królów Augustów saskich, a później Stanisława Poniatowskiego, których sami sobie upatrzyli. Zbyt silnej Polski bynajmniej nie potrzebowali.
Utrzymanie Rzeczypospolitej w anarchii i zacofaniu leżało również w interesie Austrii, a zwłaszcza Prus Fryderyka Wielkiego
, które rychło podjęły wojnę celną z Polską, po skasowaniu przez nią w 1766 r. wewnętrznych myt i ceł. W tym właśnie roku, już pod panowaniem St. Poniatowskiego, zniesiono też częściowo liberum veto, zabrano się do reformowania wojska, uruchomiono mennicę, zgłoszono zamiar ograniczenia przywilejów kleru i równouprawnienia innowierców. Zwłaszcza przeciwko tym ostatnim zamiarom, oraz przeciwko samemu królowi, zawiązała się w lutym 1768 r. zbrojna Konfederacja Barska, która rozpoczęła również działania wojenne przeciwko wojskom rosyjskim, znajdującym się od czasu bezkrólewia w 1763 r. w Polsce.
Gdy Bar został spacyfikowany przez Kozaków, konserwatywna szlachta przeniosła sztandar wojny religijnej na Ukrainę, licząc tam na pomoc bliskiej Turcji. Zamiast niej doszło do powstania pańszczyźnianego chłopstwa ukraińskiego i rzezi polskiej ludności w Humaniu. Okrutny bunt chłopski rychło jednakże został, równie okrutnie, stłumiony. Sama Rosja odegrała w tym powstaniu bardzo dwuznaczną rolę. Wpierw po cichu je poparła, a następnie pomogła wojskom koronnym je stłumić.
Wkrótce 6 października 1768 r. Turcja faktycznie wypowiedziała wojnę Rosji, co oczywiście zaktywizowało ponownie konfederację barską, zasilaną i wspierana dodatkowo przez dyplomację francuską. Francja bowiem w tym czasie walczyła z Anglikami o Kanadę i zainteresowana była w destabilizacji i osłabieniu mocarstw europejskich w ogóle. W związku z wojną rosyjsko-turecką Katarzyna II zaproponowała St. Poniatowskiemu przystąpienie Rzeczypospolitej do niej i gotowa była oddać pod jego naczelne dowództwo również wojska rosyjskie. Obie propozycje król Polski jednakże odrzucił.

Charakteryzując ogólnie sytuację, jaka powstała w Rzeczypospolitej w końcu lat sześćdziesiątych XVIII wieku, można ocenić ją jako bardzo skomplikowaną. Z jednej strony zarysowała się wreszcie możliwość wejścia Rzeczypospolitej na drogę reform ustrojowych i gospodarczych, wzmocnienia centralnej władzy królewskiej i w ogóle otrząśnięcia się państwa z ogarniającego go od dziesięcioleci marazmu i bezsiły. Było to wszak sprzeczne z interesami i niechciane przez panujących we wszystkich trzech ościennych mocarstwach, rychło więc zaczęli oni snuć rozważania rozbioru Polski między siebie.
Z drugiej strony rozpalona przez konfederację barską, pod hasłami obrony "świętej wiary" i powrotu do ustroju “jak za króla Sasa”, wojna domowa przeciw nowo obranemu królowi, wciągała do walk również garnizony rosyjskie. W tej sytuacji Katarzyna II, która dotąd była najbardziej zainteresowana w utrzymaniu w całości Rzeczypospolitej, jako swego protektoratu, uległa ostatecznie namowom sojuszniczych partnerów zachodnich i zgodziła się na rozbiór niesfornej Polski. Zawiódł ją ostatecznie nawet jej były kochanek, protegowany przez nią na tron polski, król Stanisław August Poniatowski.
Dobrym pretekstem stał się właśnie zamach i porwanie 3 listopada 1771 r. króla polskiego przez spiskowców, związanych z konfederatami barskimi. Już bez większej zwłoki porozumienie rozbiorowe przeprowadzone zostało 17 lutego 1772, zaś podpisanie traktatów rozbiorowych nastąpiło w Petersburgu 5 sierpnia 1772 r. Zatwierdził je, zwołany w kwietniu 1773 r. przez państwa rozbiorowe, sejm w Warszawie, po przez przygotowanie odpowiednich warunków akceptujących.
Najsmakowitszy kąsek, to jest całą południową Polskę po Zbrucz ze Lwowem, choć bez Krakowa, otrzymała Austria, którą ongiś Jan III Sobieski obronił brawurowo przed Turkami. Król Prus Fryderyk Wielki anektował natomiast całe Pomorze i Warmię, realizując swe wieloletnie marzenia i starania o połączenie Prus Książęcych z Brandenburgią w jedną całość. Łącznie oba rozbiory stanowiły więc znaczący krok w odwiecznym niemieckim "Drang nach Osten". Zaś Rosja zadowoliła się wprawdzie tylko peryferyjnymi krańcami Rzeczypospolitej wokół Połocka, Witebska, Mohylewa i Orszy, utrzymała wszak swój protektorat nad resztą okrojonego kraju.
Po bezowocnych protestach i odwoływaniu się Stanisława Poniatowskiego do mocarstw zachodnioeuropejskich, król skupił się na urządzaniu stosunków wewnętrznych w okrojonej Rzeczypospolitej. Wiele w tym zakresie uczynił już Sejm Rozbiorowy. Powołano Radę Nieustającą przy królu, jako pierwowzór gabinetu ministrów, umożliwiono szlachcie zajmowanie się handlem, rzemiosłem i bankowością, wreszcie zapowiedziano ulżenie doli chłopstwa. Po kilku miesiącach, na wniosek króla, powołano także do życia Komisję Edukacji Narodowej, jakby ówczesne ministerstwo oświaty publicznej. Między innymi, dla jej finansowego zasilenia, przeprowadzono konfiskatę dóbr zakonnych zgromadzeń kontemplacyjnych. Wprowadzono też wtedy jednolity podatek, przywrócono cła generalne, ograniczono znacznie władzę hetmanów i unowocześniono struktury wojska.
Wszystko to nie miało już jednakże większego wpływu na sprawę generalną, jaką było znaczne okrojenie i pomniejszenie znaczenia państwa po przez dokonany pierwszy rozbiór I Rzeczypospolitej. Winą za zaistniałą sytuację społeczeństwo polskie, przy umniejszaniu przyczyn wewnętrznych, obciążało przede wszystkim zachłanność i wrogość wszystkich trzech zaborców, ale głównie Rosji.

Pierwszy rozbiór umocnił trwale w świadomości społecznej Polaków powszechne przekonanie, narastające przez całe pierwsze półwiecze XVIII wieku, że głównym wrogiem zewnętrznym Polski jest Rosja. To o zgodę jej namiestników musieli w pierwszym rzędzie zabiegać polscy królowie, gdy zamierzali wprowadzić w kraju jakieś reformy.
Z drugiej strony opozycja szlachecko-magnacka, zwalczając zawzięcie wszelkie reformy i centralną władzę królewską, wywoływała też zatargi, również zbrojne z Rosją. Przymierzała się w tym celu z kim się tylko dało: ze Szwedami, Turcją, Prusami, Austrią, a nawet słuchała się dalekich, a bogatych "przyjaciół". Bowiem Rosja była głównym gwarantem władzy królewskiej i panującego ustroju w Polsce po 1709 r., zgodnie zresztą ze wzajemnymi traktatami, zawartymi w okresie wojny ze Szwecją.
Tyle, że traktaty te zawarły dwie nierównoprawne strony: silna, zwycięska Rosja i słaba Rzeczpospolita. To liczyło się również mocno z psychologicznego punktu widzenia. Naród szlachecki, zadufany w swej sarmackiej przeszłości, nie chciał pogodzić się z zaistniałymi realiami, a także dostosować się do nowych, niekorzystnych dla Polski, czasów i warunków, mimo że sam był w znaczącym stopniu ich architektem. I ten kompleks antyrosyjski i stan frustracji polskich umysłów, utrwalony jeszcze później w okresie rozbiorów, trwa niezmiennie do dzisiaj.


Kraków, 1999 r.

095 PolskaXVIIw.jpg (107552 octets)
Najdalszy zasięg granic Polski i Litwy na wschód (koniec XVI w.)

Powrót do poprzedniej strony